Jak sam tytuł wskazuje, pomysł na ten wpis powstał już jakiś czas temu, ale obowiązki życia codziennego trochę mnie przygniotły i kończę go dopiero teraz. Po nim ukażą się jeszcze dwa zaległe wpisy, co mam nadzieję pozwoli wyprowadzić mi prowadzenie bloga "na prostą".
Teoretycznie miejscowości takie jak Szczyrk czy Ustroń są tak blisko Katowic, że szukanie w nich noclegu nie ma sensu. Jednak czasem fajnie jest zmienić całkiem otoczenie, przespać się w innym łóżku, mieć więcej terenów rekreacyjnych pod nosem czy iść na śniadanie do restauracji za rogiem, zamiast specjalnie w tym celu jechać na drugi koniec miasta. Mi przynajmniej taka zmiana otoczenia raz na jakiś czas, nawet tylko na weekend, pomaga oczyścić umysł i podładować baterie. Co jakiś czas gdzieś w mediach społecznościowych trafiam na reklamy obiektów turystycznych (jedyna przydatna chyba funkcja algorytmów takich social mediów ;) ), które zapisuje sobie w postaci listy na mapach i odwiedzam przy najbliższej okazji - zatrzymuję się, żeby coś zjeść, zobaczyć otoczenie, spytać o ceny czy dostępność. Dokładnie w ten sposób trafiłem na hotel Halo w Szczyrku.
W trakcie tego szybkiego researchu okazało się, że najciekawszy tam jest widok - hotel położony jest na zboczu góry - i... usytuowanie pokoi dostępnych dla osób niepełnosprawnych. Okazało się, że taki pokój to nie jest standardowa klitka gdzieś na tyłach hotelu, a jeden z pokoi na parterze, z całkiem pokaźnym tarasem zamiast balkonu. Stwierdziłem, że jesień, z górami pokrytymi kolorowymi drzewami będzie dobrym momentem żeby się tam zatrzymać na dłużej.
Na miejscu okazało się, że to jest jeden z takich hoteli, które mogę z czystym sumieniem każdemu polecić. Pokój - szczególnie jak za tę cenę (niecałe 600 złotych za weekend) - był olbrzymi, szczególnie w porównaniu do standardów panujących w innych miejscach, z pokaźną łazienką, no i wspomnianym tarasem. Do tego cały obiekt jest w pełni przystosowany - z tyłu dobudowano windę, która pozwala się dostać z parkingu do recepcji - hotel nazywał się kiedyś inaczej i jakiś czas temu przeszedł gruntowny remont - a z głównego hallu / recepcji do pokojów na parterze prowadziła kolejna winda, tym razem taka instalowana przy schodach - podobnie jest z windą prowadzącą do części basenowej. Jedyna drobna trudność związana z dostaniem się do obiektu to to, że parking jest położony na nachylonym terenie i jak ktoś będzie miał pecha, że będzie musiał zostawić samochód gdzieś dalej od wejścia to czeka go mały trening żeby podjechać do tej zewnętrznej windy. ;)
Hotele takie jak ten, położone gdzieś wyżej, czasem bywają moim wyborem, ale bardziej moim zdaniem nadają się na okres zimowy. To nie jest miejsce, z którego można sobie spacerkiem iść do centrum... to znaczy można, ale nie jak się jeździ na wózku - szczególnie powrót może być problematyczny, bo zjazd na dół będzie aż za łatwy. ;) Jedyna opcja to branie za każdym razem samochodu, ale z drugiej strony jazda 2+2 kilometry, żeby się przejść po centrum nie brzmi jak specjalnie sensowne ani ekologiczne rozwiązanie. Ale zimą, kiedy z powodu śniegu i tak generalnie rzadko wychodzę z domu, a po centrum takiej miejscowości i tak za dużo nie pospaceruję, to taki hotel, w którym wszystko jest na miejscu - dają jeść, jest basen, bar i ładne widoczki - brzmi jak całkiem dobra opcja na weekend. W sumie szkoda, że hotele nie oferują jakiś opcji dojazdu i powrotu - jak do tej pory spotkałem się tylko z jednym obiektem, w Wiśle jeśli dobrze pamiętam, który oferował opcję zorganizowania samochodu z kierowcą i potem powrotu o ustalonej godzinie.
A w Szczyrku, podobnie jak w Ustroniu jest gdzie pospacerować. Wzdłuż całego miasta prowadzi ścieżka pieszo-rowerowa nad potokiem Żylica - spokojnie 3,5 kilometra w jedną stronę, od centrum przesiadkowego przy wjeździe do miasta, na jego drugą stronę.
Po drodze jest sporo restauracji i knajpek, gdzie można wejść na coś rozgrzewającego... czyli herbatę zimową, na przykład. Parę lat temu zatrzymałem się w hotelu Skalite, niedaleko samego potoku - ale to był jeden z tych przypadków gdzie sam pokój był niewielki, bez balkonu, z niezbyt dużymi oknami, a przez to ciemny, a basen... okazał się niedostępny, o czym w sumie nie wiedziała obsługa obiektu. Nie mam im za złe, jak się nie jeździ na wózku to na pewne rzeczy się nie zwraca kompletnie uwagi, ale jednak uwaga typu "w sumie to nie wiem, sprawdzę... wie pan co, jednak nie, nie jest dostępny" trochę bawi przez łzy. ;)