Moje miejsce na ziemi

podróże niepełnosprawność dostępność Mielno wakacje Zachodniopomorskie wybrzeże Kołobrzeg Dune

Macie tak, że po przyjeździe w jakieś miejsce od razu czujecie się tam jak w domu, a może nawet lepiej niż w domu? Bo dla mnie takim punktem jest pewna nadmorska miejscowość, kiedyś nazywana "polską Ibizą".

Zdaję sobie sprawę, że mój olbrzymi sentyment do Mielna jest w dużej mierze wywołany tym, że przeżyłem tam jedną z najlepszych przygód mojego życia. Tak już z nami jest, że najchętniej wrócilibyśmy do czasów kiedy wszystko było fajne, proste, normalne - i głównie takie rzeczy zapamiętujemy, co nieco wykrzywia nam spojrzenie na to co było. Od czasów liceum jedną z moich największych pasji jest muzyka (czemu poświęcę osobny wpis), a w 2008 roku udało mi się wziąć udział w organizowanym przez portal FTB.pl (swego czasu największe źródło informacji o wydarzeniach ze świata muzyki klubowej) kursie DJskim. Certyfikatu co prawda nie dostałem, ale noce w "kanciapie" przy nieistniejącym już Domu Wczasowym "Jutrzenka", spędzone na treningach miksowania pamiętam do dziś.

Niegdyś polska Ibiza...

Od tamtej pory w Mielnie bardzo dużo się zmieniło, nie wszystko na plus, o czym za moment, ale jakoś do tej pory nie udało mi się znaleźć innego miejsca, gdzie czuł bym się tak bardzo "jak u siebie" - tak ze względów na klimat jak i infrastrukturę. A kiedy jeszcze mogłem połączyć urlop z wyjazdem na festiwal odbywający się 30 km dalej - to były idealne wakacje. Mielno to moja ulubiona nadmorska miejscowość, do której zawsze przyjeżdżam z radością i wyjeżdżam z ogromnym smutkiem. Niegdyś była nazywana "polską Ibizą", bo w szczycie swojej świetności w centrum działało ok. 10 klubów, a do tego na każdym kroku rozbrzmiewała muzyka - czy to puszczana przez turystów, czy ze stoisk i straganów. I to nie "radiowe hity", a prawdziwa muzyka klubowa. Poza tym, to właśnie w Mielnie DJ Kris po raz pierwszy zrobił swoje słynne imieniny, znane pod nazwą "3 dni śmierci", które potem przerodziły się w Sunrise with Ekwador i Sunrise Festival.

No i kto nie kojarzy "Mielno niszczy każdego", które stało się chyba pierwszym prawdziwym polskim, youtubowym wiralem?

Pierwsze podejście

Jak wspomniałem, moja przygoda z Mielnem zaczęła się w 2008 roku, rok później był powrót na drugi egzamin o certyfikat (którego znowu nie zdałem :D ), potem dłuższa przerwa... I kiedy w 2018 pojawiłem się tam znowu, przejazdem, na kilka godzin - zaczęło się kombinowanie jak tu zorganizować sobie dłuższe wakacje bo poczułem "to coś". Pierwsza okazja nadarzyła się już w 2019 roku, choć nie do końca wszystko wyszło wtedy tak jak sobie wymarzyłem, nie wziąłem bowiem pod uwagę jednej, drobnej kwestii - jak głośne potrafi być centrum Mielna w długi, czerwcowy weekend. W 2008 roku jakoś mi to nie przeszkadzało... :D

Sama miejscowość poza sezonem wakacyjnym jest dość "martwa" i cicha, na pewno nie ma tam takich tłumów jak w trakcie wakacji, ale już nawet te parę wolnych dni w czerwcu wystarczy, żeby się przekonać, że nocleg w samym centrum to nie jest najlepszy pomysł jeśli chcesz się wyspać. Nocowałem wtedy w "Albatros Medical Spa" - przy głównym deptaku, naprzeciwko nieistniejącej już wtedy Jutrzenki, tak więc w nocy było naprawdę głośno. O ile mogę polecić centrum Mielna jako miejsce gdzie ciągle coś się dzieje, o tyle nocleg lepiej organizować sobie z dala od tamtego punktu, no chyba, że ktoś planuje kłaść się spać o 8:00 rano. Co do samego obiektu, to był to zwyczajny ośrodek wczasowy o przeciętnym standardzie, chociaż na jego plus świadczyło, że miałem do dyspozycji "studio" czyli dwa pokoje. I balkon, a jakże, na deptak. Teraz widać, że Albatros przeszedł jakiś remont, ale nie wiem jak wyglądają pokoje. Ze swojego pobytu w 2019 pamiętam jeszcze, że był tam basen, ale chyba z niego nie korzystałem i nie wiem na ile jest przystosowany.

Pokój z widokiem na kuchnię

Wtedy (a może nawet już wcześniej, w czasie tej wycieczki z 2018?) moją uwagę zwrócił nowy kompleks apartamentowców przy promenadzie nad samym morzem - Dune Mielno. W 2021 roku zarezerwowałem tam pobyt po raz pierwszy, a od tamtej pory jeżdżę co roku. Dlaczego akurat tam i dlaczego w ogóle apartamentowiec zamiast zwykłego hotelu? Wiem, że niektórych trzęsie na samą myśl o wspieraniu biznesu "apartamentów na wynajem krótkoterminowy", ale mam (nie)stety ku temu bardzo konkretne powody.

Odkąd mam samochód i aktywnie podróżuję, strasznie mnie irytuje podejście hoteli i ośrodków wypoczynkowych do osób niepełnosprawnych. Pomijając potrzebę większego pokoju czy łazienki, żeby się w nich sensownie poruszać wózkiem, taka osoba to klient, turysta jak każdy inny i zupełnie tak jak inni chciałby mieć pokój z fajnym widokiem czy dostęp do wszystkich opcji, które oferuje dany ośrodek. Niestety, często dostajemy pokoje na parterze, z widokiem na parking albo inne zaplecze, a do tego dopiero po rezerwacji i przyjeździe na miejsce okazuje się, że na przykład basen nie jest dostępny, bo po drodze są do pokonania schody - ale oczywiście cena wcale nie jest z tego powodu mniejsza. Dwa razy nawet zdarzyło mi się, że nawet wejście do budynku jest niemożliwe, bo podjazd jest tak stromy, że korzystanie z niego może skończyć się wypadkiem (o ironio), albo w ogóle takiego nie ma. Pozdrawiam w tym miejscu szefa pewnego hoteliku z domkami pod lotniskiem Okęcie, który po moim przybyciu skręcał podjazd z drewnianych desek. ;) Fajnie, że mu się chciało, ale szkoda, że informacje o stanie obiektu nie końca zgadzały się z rzeczywistością. Albo inny przykład - zajazd pod Płockiem, w lasku i nad jeziorem, przy drodze wjazdowej do miasta. Pokój oznaczony piktogramem osoby na wózku znajdował się pod schodami i był małą, ciemną klitką. Na szczęście nie planowałem tam noclegu, byłem jedynie przejazdem. Podobna sytuacja z malutkim pokojem była w Ustroniu - tam był nawet problem z zasięgiem internetu.

Ktoś mógłby w tym miejscu powiedzieć "ale w takim razie od czego jest telefon, mail, można spytać o warunki na miejscu". Parafrazując klasyka - można, ale po co? Czemu wszystkie tego typu informacje nie są podane od razu w opisie obiektu? To nie powinna być sprawa klienta, żeby się upewnić, że na pewno wszystko zgadza się z opisem. A poza tym - czemu właściciele nie inwestują w dostępność? Wiem, wiem, pytanie retoryczne - nie inwestują bo nie mają wielu gości niepełnosprawnych, a ci nie przyjeżdżają bo boją się niespodzianek i tak koło się zamyka. Jeszcze do niedawna serwis Booking.com miał zestaw dość ubogich i w dodatku wzajemnie się wykluczających filtrów jeśli chodzi o udogodnienia dla osób niepełnosprawnych - teraz jest trochę lepiej, ale jak widać na podanych przeze mnie przykładach, często tych informacji nikt nie weryfikuje.

Marian, tu jest jakby luksusowo

Zamiast takich niespodzianek, w Dune mam do dyspozycji: salon z widokiem na morze, osobną sypialnię i w pełni urządzony aneks kuchenny - wszystko o łącznej powierzchni 52 metrów kwadratowych, z całkiem przestronną jak na moje potrzeby łazienką, do tego garaż podziemny, dostęp do basenu "pod chmurką" (z bardzo pomocnymi ratownikami) i dwie restauracje pod nosem, a w bonusie jest jeszcze Żabka. Do pełni szczęścia w tym konkretnym apartamencie brakowało tylko porządnego ekspresu do kawy. ;) Oczywiście wszystko całkowicie dostępne dla niepełnosprawnych i za cenę niewiele wyższą niż (podkreślam) DOBRY, ładnie położony, acz i tak mniejszy pokój hotelowy nad morzem w sezonie. A w moich podróżach często udaje mi się znaleźć miejsca sporo tańsze niż pokoje hotelowe, których standard bywa, jak opisałem wcześniej, co najmniej wątpliwy. Za siedem nocy w tym konkretnym pokoju trzeba zapłacić 6 tys. złotych, ale są też opcje tańsze, wszystko zależy od wielkości, położenia i widoku z okna. Poza tym, wakacyjny wyjazd organizuje się raz do roku i wychodzę z założenia, że aby w jego trakcie dobrze odpocząć, powinien być zrealizowany z zachowaniem odpowiednich warunków.

IMG_2872

IMG_2896

Z Dune jest bezpośredni dostęp do Promenady Przyjaźni, którą można się dostać zarówno w kierunku centrum Mielna, jak i kawałek w drugą stronę - w kierunku granicy z dzielnicą Unieście. Kilka lat temu promenada została uzupełniona o nowy fragment, zbudowany z metalowych podestów z drewnianym chodnikiem i podjazdem.

IMG_2881

Fantastycznie obserwuje się stamtąd morze i nocne niebo bo praktycznie nic nie przesłania widoku. Po jednym z alertów Karola Wójcickiego z "Z Głową w Gwiazdach" próbowałem nawet złapać obłoki srebrzyste, ale niestety nie były widoczne w tej części wybrzeża.

A tutaj cały spacer w kierunku Unieścia - na stadionie widocznym po prawej stronie w 1/3 nagrania w 2008 roku miały miejsce pokazy kaskaderskie ekipy z Czech - kolejna rzecz, którą pamiętam do dzisiaj. Oryginalny dźwięk zastąpiłem jednym ze swoich setów, nagranych parę lat temu - żeby oszczędzić Wam odgłosu terkotu kółek wózka po kostce brukowej. ;)

Za podestem jest też odcinek z kostki brukowej, prowadzący po pomnika lotników, ale zaraz za pomnikiem są już schody, więc i tak trzeba wrócić w kierunku zjazdu do głównej ulicy. Natomiast cały dostępny dla wózków odcinek promenady pozwala na całkiem długie spacery - moja regularna trasa to było dojście do końca metalowych podestów, zjazd w kierunku ulicy, spacer wzdłuż niej do centrum i stamtąd znowu nad morzem do apartamentowca - łącznie ponad 4 km. W trakcie tygodniowego pobytu i przy sprzyjającej pogodzie mogłem w ten sposób nabić spokojnie 30 km. Poniżej również filmik, uwaga - ma niecałą godzinę, również uzupełniłem go nagranym przez siebie setem, ale jak ktoś nie ma czasu to może sobie puścić go w dwukrotnym przyspieszeniu.

Inne atrakcje

Poza spacerami i zwiedzaniem straganów Mielno może zaoferować jeszcze sporo lokali gastronomicznych, z których zdecydowana większość jest przystosowana dla niepełnosprawnych albo po prostu ma ogródki na zewnątrz - i do tego wcale nie trzeba długo szukać by uniknąć "paragonów grozy" - zresztą Książulo zrobił na ten temat ostatnio filmik, więc polecam sprawdzić co udało mu się zjeść i za ile. Jeśli chodzi o dostęp do plaży, to są dwa zejścia z podjazdami dla wózków - niedaleko centrum oraz w Unieściu. W obu przypadkach, oprócz podjazdów, są drewniane chodniki prowadzące w głąb plaży, chociaż nie do samego morza, a o jakiejś przebieralni czy specjalnym rowerku wodnym można zapomnieć. Takie atrakcje widziałem do tej pory jedynie w Świnoujściu. Brakowało mi też jakiegoś baru plażowego, oczywiście z dojazdem - tutaj doskonałym przykładem jest gdańska Moloteka, a ostatnio coś podobnego pojawiło się w Kołobrzegu i też jest możliwość dojechania po drewnianym chodniczku. Miejsce to jednak nie znajduje się, jakby można było przypuszczać, w centrum przy Molo, a nieco dalej na wschód, w rejonie gdzie powstają nowe... tak, zgadliście - apartamentowce. Poniżej wrzucam zdjęcia zrobione w Kołobrzegu, a zjazdy z Mielna możecie zobaczyć na wstawionych wyżej filmikach ze spacerów.

IMG_20240718_143246

IMG_20240718_143304

IMG_20240718_143145

IMG_20240718_143149

Ostatnie dwie atrakcje Mielna o jakich warto wspomnieć to rejs statkiem wycieczkowym "Mila" (obsługa pomaga się dostać na pokład) i możliwość odwiedzenia położonych w odległości 20km ogrodów Hortulus w Dobrzycy. Właściwie to jednego ogrodu (Spectabilis), bo niby są dwa, ale tylko w jednym można się poruszać wózkami, wjeżdżać tam z wózkiem dziecięcym, itp. Czas zwiedzania to około 2 godzin, można robić zdjęcia, a cena biletu ulgowego to 44 PLN. Co do statku "Mila", pływającego po jeziorze Jamno, to wycieczka taka trwa około godziny, a cena to 40-50 PLN. Można się też po prostu przespacerować przy jeziorze, ale ścieżka jest nieutwardzona, poza tym plac, którym było tam najłatwiej się dostać, obecnie jest zastawiony przez objazdowe wesołe miasteczko i w tym roku nie sprawdzałem czy jest jakieś inne dojście.

...obecnie kurort dla emerytów i postępująca betonoza

Niestety, nie wszystko w Mielnie jest już takie jak to zapamiętałem z 2008 roku... Właściwie to z tamtego klimatu zostaje coraz mniej. Z miejscowości niejako "dedykowanej" imprezowiczom i młodym ludziom Mielno próbuje stać się luksusowym kurortem, celującym chyba przede wszystkim w turystów z Niemiec. Z obecnych niegdyś 10 klubów pozostały dwa, z czego jeden otwiera się tylko na wakacje. Muzyki na ulicy prawie nie słychać, a jak już to pop i eskowe hity, a nie muzykę klubową. Chociaż przynajmniej w tym roku trafiła się grupka ludzi, którzy ustawili konsoletę DJską na plaży i coś tam pogrywali. W nocy jest też dużo bardziej pusto niż to miało miejsce jeszcze parę lat temu.

IMG_20240718_202059_2

Do tego władze Mielna jakiś czas temu zdecydowały się na gruntowny remont głównej drogi przez miejscowość. Stare betonowe płyty zastąpił asfalt, poszerzono i wymieniono nawierzchnię chodników, dodano je też tam gdzie nie było ich wcześniej, a wszystko uzupełniono pasami drogi dla rowerów, biegnącymi w obie strony. Niby wszystko super, szczególnie te nowe chodniki, tylko, że rewitalizację wykonano w jeden z najgorszych możliwych sposobów, czyli pozbywając się praktycznie wszystkich drzew rosnących przy drodze - pozostawiono jedynie te, które rosną w centrum. Jednym słowem, zastosowano klasyczny przypadek pójścia w betonozę - tam, gdzie wiele miast się z niej wycofuje (np. moje Katowice), Mielno wycina kilkadziesiąt drzew. Gdzieniegdzie powciskano jedynie malutkie trawniczki i ustawiono betonowe okręgi z wsadzonymi w nie drzewkami, które pewnie w tej sytuacji i przy obecnych temperaturach nie przetrwają nawet pięciu lat. Te ustawione przy okazji pierwszego etapu rewitalizacji, właśnie około pięciu lat temu, już wyglądają jakby ledwo żyły.

4923b935df37d3f8

O tym, że trudno znaleźć cień idąc główną drogą, nawet nie wspomnę, a problemu korków przy wjeździe i wyjeździe z Mielna w sezonie wakacyjnym oczywiście i tak to nie zlikwidowało.

Z mojego wypadu w Zachodniopomorskie pojawi się wkrótce jeszcze co najmniej jeden wpis - zahaczający o moją pasję do muzyki, ale przede wszystkim poświęcony festiwalowi Sunrise Festival, na który w tym roku udało mi się wrócić po 16 latach. Tymczasem to tyle - dajcie proszę znać co sądzicie o takim stylu bloga i długości wpisów. Do następnego!

Previous Post Next Post