Jak sam tytuł wskazuje, pomysł na ten wpis powstał już jakiś czas temu, ale obowiązki życia codziennego trochę mnie przygniotły i kończę go dopiero teraz. Po nim ukażą się jeszcze dwa zaległe wpisy, co mam nadzieję pozwoli wyprowadzić mi prowadzenie bloga "na prostą".

Jakiś czas temu pisałem, że jeśli mam do wyboru hotel lub coś pokroju apartamentu / mieszkania to prędzej zdecyduje się na drugą opcję, bo pod kątem dostępności i warunków hotele potrafią mnie niemiło zaskoczyć. Czasem trafiają się jednak wyjątki, kiedy mogę powiedzieć, że warunki są nawet lepsze niż bym się spodziewał i niż wskazywała by na to cena.

W dzisiejszym odcinku - o nietypowym połączeniu ważnego dla pewnego miasta święta oraz imprezy klubowej.

Dzisiaj znów wpis poświęcony muzyce. Wytrzymajcie ze mną, pojawią się może jeszcze jeden - dwa wpisy o tej tematyce, a potem postaram się, żeby było o czymś innym. Nie obiecuję, ale się postara...

Długi, sierpniowy weekend oznacza zwykle, że tłumy Polaków (tych, którzy akurat nie planowali remontu ;) ) ruszyły z dala od swoich miejsc zamieszkania w poszukiwaniu relaksu od codzienności. Zapewne domyślacie się już, że ja również nie mogłem przegapić okazji by wyrwać się przynajmniej na parę dni z domu.